15.01.2015 – ustawa pomocowa dla frankowiczów i decyzja S&P. Robi się coraz ciekawiej na rynku walutowym.
15 stycznia 2015 r. okazał się dramatyczny dla frankowców. Ale niestety 15 stycznia 2016 r. może się okazać równie mocną datą dla rynku walutowego.
Trzęsienie ziemi a później tylko gorzej
2016 zaczął się na rynkach finansowych mocnymi i zaskakującymi wyprzedażami. Poleciały akcje, waluty krajów surowcowych i same surowce, przede wszystkim ropa naftowa.
A miało być inaczej, bo przecież początek roku to: efekt stycznia, przebudowa portfeli inwestycyjnych, powrót inwestorów z nart itp. W tym roku nic z tych rzeczy nie zdołało powstrzymać wyprzedaży, które zaczęły się w Chinach (ktoś parę miesięcy temu powiedział, że następny kryzys będzie made in China). Mamy krach, bessę, w każdym razie bez względu na określenie prawie wszystko poza bezpiecznymi obligacjami tanieje. I na razie oznak odbicia nie widać…
Prezydencki projekt pomocy frankowcom
15 stycznia 2016 r., na początku dnia media obiegł anons projektu pomocy dla frankowców. Niestety dla najbardziej zainteresowanych, mimo, że upłynęło już parę miesięcy od początku kadencji prezydenta Andrzeja Dudy przedstawiony pomysł cały czas jest daleki od ewentualnego finalnego projektu ustawy i rozporządzeń.
Cały czas mowa raczej o: konsultacjach, dodatkowych wyliczeniach KNF (nota bene składanie pomysłu bez dokładnych wyliczeń jest… mało poważne). A trzeba jeszcze pamiętać, że ew. projekt musi przejść ścieżkę legislacyjną.
Mimo że na razie nie dysponujemy ostatecznym rozwiązaniem, zastanawia jedna kwestia, która zapewne położy takie rozwiązanie. Otóż różnica kursów (obecnych i tych, po których frankowcy brali kredyty) jest tak duża, że proponowane są same zgniłe kompromisy. A konkretnie:
a) projekt prezydencki wprowadza formułę „kursu sprawiedliwego” – przewalutowanie oznacza najczęściej 5-10% niższe zadłużenie w PLN niż właśnie teraz w CHF, ale pozostała „strata” jest już cała „zaksięgowana” – nie ma ryzyka walutowego, ale nie ma ew. „zysków” z tego tytułu. Realnie rzecz biorąc wielu beneficjentów nie pójdzie na taką wymianę, bo będzie oczekiwać poprawy kursu CHF w przyszłości, w przypadku ew. pogorszenia założy dodatkową pomoc państwa;).
b) poprawki SLD do pierwszej ustawy mówiące o 90/10 rozdziale „strat” na banki i klientów faktycznie mogą zachwiać systemem bankowym, nie są też „sprawiedliwe” wobec innych zadłużonych co często jest podnoszone.
I teraz sedno. Jakby to nie brzmiało… dziwnie, bezczelnie itp. dla tych którzy kredytów walutowych nie mają, prawdopodobnie ogromna większość zadłużonych w walutach oczekuje albo zupełnej niwelacji strat na kursach walutowych, albo zapłaty czegoś w rodzaju opłaty manipulacyjnej.
Jesteśmy gotowi postawić całkiem duże pieniądze, że frankowcy nie rzucą się na te proponowane 5-10% zmniejszenie zadłużenia i przewalutowanie. Większość z nich będzie się wzbraniać przed płatnością od razu wyraźnie wyższej raty w złotych. A przede wszystkim będą chcieli… pospekulować z wiarą, że w końcu frank potanieje.
Zatem, abstrahując nawet od wczesnej, niekonkretnej wersji projektu prezydenckiego, nie będzie ona przebojem ze względu na zbyt rozwarte nożyce oczekiwać stron tego tematu: frankowcy mogliby się zgodzić na coś w rodzaju „cofnij edycję” czyli nigdy kredytów walutowych nie było i są w tej sytuacji jakby onegdaj wzięli kredyty w PLN, na co nigdy nie zgodzą się banki a państwo tego nie przejmie.
Standard and Poor’s – konsekwencje obniżenia ratingu
Od piątkowego wieczoru przewinęło się wiele pochopnych ocen i wytłumaczeń zmiany oceny Polski.
Odłóżmy na bok, czy agencja miała podstawy, rację, czy się z tego wycofa itp. Mleko się rozlało i zacznie od razu śmierdzieć. Można (nawet sensownie) uzasadniać, że agencje ratingowe nie zawsze były bezstronne, rzetelne, uczciwe. Co z tego, skoro dla ogromnej liczby inwestorów ruchy agencji oznaczają automatyczne korekty w ich inwestycjach. Można sprawę bagatelizować, mniej lub bardziej poważnie szukać spiskowych teorii, ale już od piątku więcej zapłacimy za dług, który obsługujemy, inwestycje bezpośrednie i generalnie za wszystko od czego jesteśmy uzależnieni a jest dostępne na rynku finansowym.
Najgorsze w tym jest to, że obniżenie ratingu będzie mieć długoterminowe konsekwencje. Nie będzie można szybko poprawić tej złej oceny.