Newsletter

Analiza rynku, prognozy na 2014 r.

Jakich zmian możemy spodziewać się w 2014 roku na rynku obrotu walut?

Krótko o obecnym stanie rynku

Rynek internetowej wymiany walut na początku 2014 r. to około 30 liczących się operatorów. W większości są to kantory online, w mniejszej części społecznościowe platformy wymiany walut. Biorąc pod uwagę strukturę obrotów, około połowy przychodów generują dwa podmioty, z kolei 80% należy do 3-4 największych kantorów i platform. Sens istnienia całej branży nadała przede wszystkim tzw. ustawa antyspreadowa z 2011 r. – większość operatorów powstała właśnie w latach 2011-2012. Począwszy od 2013 r. kolejne inicjatywy pojawiają się rzadziej. Część podmiotów rezygnuje też z walki na tym konkurencyjnym rynku, bądź zamykając swoją witrynę, bądź też ograniczając pierwotny zapał oraz wydatki rozwojowe i marketingowe.

Czego możemy się spodziewać w 2014 r.

Wydaje się przede wszystkim, że jesteśmy już za lokalnym maksimum liczby realnie działających operatorów. Należy oczekiwać, że podmiotów, które wiążą swoją przyszłość z wymianą walut online będzie od teraz ubywać.

Szacuję że średni dochód sektora na transakcji walutowej nie przekracza 0,3%. To oznacza, że czysty wynik na handlu walutami podmiotu, który osiąga 10 mln zł obrotu miesięcznie wynosi 30 tys, zł. Z tego trzeba pokryć płace, inne koszty stałe, marketing oraz amortyzować przeszłe i przyszłe inwestycje w rozwój. Oczywiście, większy podmiot więcej zarobi, ale też jego koszty i presja rozwojowa są większe. Nawet potentaci naszego rynku, którzy osiągają niebotyczne 500 mln obrotu miesięcznie mogą na tym obrocie na czysto zarobić 1,5 mln zł – dużo i mało zarazem.

Dla przedsiębiorców wielkie zalety fenomenu, jakim jest wymiana walut online w Polsce, generują też wielkie wady. Ogromny rynek (kredytobiorcy, przedsiębiorcy, pracujący za granicą) oraz relatywnie niska bariera wejścia sprawiły, że wielu operatorów uwierzyło, wierzy i będzie nadal wierzyć w sen o e-walutowym eldorado. Stąd mnogość podmiotów i ich podobne oferty. A że do kosztów funkcjonowania można też w pewnym sensie elastycznie podejść, ci którzy już zaczęli zamiast od razu rezygnować i wychodzić z rynku mogą mu się przez chwilę poprzyglądać, a nuż coś się zmieni, np. ktoś będzie chciał ich kupić.

Mimo wszystko nie spodziewam się nasilonych konsolidacji w sektorze, chociaż wielka fuzja roku 2013 r. kiedy połączyły się ze sobą podmioty będące liderami branży – Walutomat i InternetowyKantor mogłaby zwiastować takie tendencje.

Bardziej prawdopodobny wydaje mi się scenariusz organicznego rozwoju i powolnego grawitowania klientów od małych do dużych operatorów.

Największe podmioty skupią się na aktywnej obronie swojej pozycji. Poprzez relatywną poprawę akcentów oferty – więcej funkcjonalności, lepsza obsługa klienta itd., na co nie będzie stać mniejszych. Przy jednoczesnym mocnym wsparciu marketingowym marki duże podmioty będą liczyć, że strumień nowych klientów trafi głównie do nich. Ponadto liderzy rynku będą oczekiwać przepływu klientów z mniejszych operatorów – którzy będą mieć podobne ceny, ale ich oferta nie będzie nadążać w niuansach za potentatami. Wydaje się, że w siłę tego przyciągania wierzy od czasu fuzji Walutomatu i InternetowegoKantoru.pl Currency One – właściciel obydwu podmiotów, skupiając się na wewnętrznym rozwoju i pozyskiwaniu klientów. Podobnie działa też kolejny z liderów – Cinkciarz.pl, który dodatkowo stawia na ultra agresywną strategię reklamową (spoty w telewizji, a ostatnio także ogłoszony sponsoring polskiej drużyny piłkarskiej).

Mocne podmioty, stojące tuż za liderami jak np. Fritz Exchange, Inkantor, Kantoronline, Monero itd. skupią się w mojej opinii przede wszystkim na optymalizacji funkcjonowania poprzez trzymanie w ryzach zarówno kosztów biznesu, jak i pozyskiwania nowych klientów. Trudno tu generalizować, bo jest jest dosyć niejednorodna grupa, ale operatorzy w tej grupie czują się dosyć komfortowo, bo wierzą że w nawet w mniej ekspansywnym scenariuszu ich baza klientów pozwoli im prowadzić średni, ale dochodowy biznes.

Mniejsze i najmniejsze podmioty, często będące nisko kosztowymi start-upami oraz wersjami online dłużej działających kantorów, w zależności od poziomu swojej determinacji i poziomu swoich kosztów stałych będą dłużej bądź krócej pozostawać na rynku online.

Czy wszystko jest ustalone i niczego przełomowego nie można się spodziewać?

Rynek nie znosi próżni i zawsze jest miejsce dla nowych, lepszych inicjatyw – truizm. Pytanie jednak czy jakakolwiek próżnia obecnie istnieje na tym rynku? Czy są jakieś niezaspokojone potrzeby użytkowników? Jeżeli nawet tak, działania obecnych, czy nowych podmiotów nie idą w kierunku ich wzbudzenia i zaspokojenia. Póki co, dominującym modelem biznesowym jest: „to samo, ale taniej” (niższy spread, mniejsze opłaty) i w coraz mniej istotnych aspektach „lepiej”. Inna sprawa, że wynika to przede wszystkim z natury tych usług – czego chcieć więcej od wymiany walut jeśli nie dobrych kursów, wysokiego poziomu bezpieczeństwa i sprawnej obsługi. Problem polega tylko na tym, że prawie wszyscy operatorzy oferują podobnie niskie speady, a coraz bardziej egzotyczne waluty, czy wyszukane wyróżniki oferty interesują nadal znikomy odsetek klientów. Czyli ponownie: wystandaryzowana usługa plus niska bariera wejścia zapewnią nam raczej na długo jednorodne oferty dostarczane przez kilku liderów, mocny środek i długi ogon pozostałych podmiotów.

Największe zagadki na 2014 r.

Niewiadome, przed którymi stoi rynek, dotyczą dwóch kwestii. Pierwsza to zachowanie banków na rynku wymiany walut on-line. Czy zdecydują się one w 2014 r. na mocne wejście na ten rynek. Część być może temat przespała, ale większość zapewne uznała, że dopóki rynek „niezależnej” wymiany jest mały to zamiast podsycać pod nim ogień lepiej nadal korzystać z wyższych spreadów utrzymywanych we własnych tabelach kursowych. Być może część z nich dojdzie w 2014 r. do wniosku, że czas już z peronu wskakiwać do pociągu, który się rozpędza.

Druga kwestia to ewentualna ekspansja naszych podmiotów za granicę. Co jakiś czas się o tym mówi, przyczółki nawet powstają. Ale czy mają one szanse oznaczać powstanie dużego, międzynarodowego operatora walutowego z polskim rodowodem? Jeśli tak, w roku 2014 r. powinien się on już ujawnić.

follow us in feedly