Forex nie jest miejscem do (łatwego) zarabiania
Uwaga z 2016 r. Poniższy artykuł powstał jakiś czas temu, i był odpowiedzią na dziki rozwój rynku forex, który często kończył się stratami graczy.
Od tego czasu rynek brokerów ucywilizował się nieco i cechuje się większą dbałością o interes klientów. Dodatkowo, portal Kurencja.com przygotował swój własny ranking wiarygodnych, polecanych brokerów Forex.
Mimo wszystko zachęcamy do czytania dalej artykułu. Nawet jeśli nie jest on już tak aktualny, to jego ostra wymowa pozwoli spojrzeć na kwestie inwestycji foreksowych z pewnej, ostrożnościowej perspektywy.
Pewnie wielu się oburzy na taki tytuł. Zarówno tych, którzy prowadzą platformy foreksowe, jak i paradoksalnie tych, którzy notorycznie tracą (bo im jest to przyznać najtrudniej…). Najmniej wzruszą się ci (nieliczni), którzy rzeczywiście coś tam zarabiają, ale po pierwsze jest ich mało, a po drugie oni wiedzą jak to niskie i ulotne są zyski.
Trochę teorii
Rynek forex to dziś największy rynek finansowy na świecie. Jego obroty szacuje się na ponad 2 biliony dolarów dziennie.
Zgodnie z założeniami forex miał zapewnić wymianę i transfery walutowe między różnymi podmiotami z różnych krajów na świecie.
Podmioty profesjonalne (znowu z założenia) miały wykorzystywać i wykorzystują forex do dwóch zdrowych celów:
1) zabezpieczania – jeżeli za jakiś czas potrzebują danej waluty mogą ją wcześniej (teraz) kupić po kursie, który znają i akceptują
2) arbitrażu – jeżeli na danym rynku występuje możliwość realizacji „zysku bez ryzyka”, można skorzystać z tego daru od losu i faktycznie taki zysk zrealizować. Przykładowo (hipotetycznie) złoty mógłby kosztować 4 euro i 4 franki (frankowcy pewnie teraz stroszą włosy na skórze-;) ), ale kurs EUR/CHF mógłby wynosić 0,8. Wówczas opłacałoby się kupować franki za euro (za 80 centów dostawalibyśmy jednego franka), następnie sprzedawać euro na złotówki, i ostatecznie wymieniać złotówki na franki. Po jednym takim obrocie pomijając prowizję moglibyśmy zarobić 20%. Całkiem nieźle, szczególnie że bez żadnego ryzyka -:)
Efektywność rynku
To tylko teoria bo rynek efektywny bardzo szybko niweluje takie szanse, a zyski z arbitrażu najczęściej nie pozwalają przekroczyć kosztów prowizji, prądu itp.
Rynki są efektywne w dużej mierze dlatego, że poza arbitrażystami i podmiotami zabezpieczającymi się występuje na nim trzecia grupa – spekulanci, czyli ci którzy chcą zarobić na różnicach, trendach i okazjach handlując walutą dla samego handlowania, a nie po to, żeby ją mieć w jakimś konkretnym celu.
Rynek forex jest jednym z najbardziej efektywnych rynków głównie dzięki jego globalnemu zasięgowi i wielkości obrotów. W rzeczywistości forex działa w formule follow the sun (na okrągło przez całą dobę), na wielu parach walutowych i z ogromnymi obrotami.
Skoro rynek jest efektywny szanse „zarobku” na spekulacji są znikome. Prawda walutowi hazardziści? Marketerów platform foreksowych nawet nie pytam.
Więcej praktyki
Ktoś powie: Skoro rynek jest efektywny i nikt nie zarabia, to też chyba nikt nie traci. Przecież to gra o sumie zerowej, czy nie?
Nie do końca. Owszem jeden kupuje, drugi sprzedaje, a innymi słowy: zawsze musisz mieć jakąś pozycję na walucie. Ale jest jeszcze ktoś do tego tortu.
Biznes platformy foreksowej
Trzeba pamiętać, że jest jeszcze ktoś trzeci – właśnie platforma foreksowa i jej opłaty (spread). Tak, te mizerne ułamki procent robią różnicę. To one powodują, że przeciętny uczestnik rynku – powiedzmy modelowy inwestor, a może lepiej „gracz”, który podejmuje dokładnie tyle dobrych, co złych decyzji będzie zawsze „pod wodą”.
Ale dlaczego te opłaty są tak istotne, skoro to jest tylko parę pipsów od transakcji?
Jeśli masz w portfelu ciężko uciułane 1000 $ i postanowisz tym „zagrać” kupując CHF, bo np. Rosja zwiększa napięcie na świecie (co wygląda na dobrą strategię „zasadniczo”) to 0,1% od tej transakcji nie straszy. Ale już zakładając (typową) dźwignię na runku forex na poziomie 50, możesz kupić tych franków za 50 000$ i zapłacić 50$ (5% początkowego depozytu) prowizji. Oczywiście, to tylko nominał straszy, bo przecież jeśli podjąłeś dobrą decyzję to i tak nadrobisz ten koszt z nawiązką, a lewar ci tylko pomoże (wówczas pewnie pomyślisz: czemu 50, czemu nie 100x do cholery!).
Oby, ale rzeczywistość nie jest tak różowa. Skoro, jak uznaliśmy, na rynku ciężko zarobić trzeba by dokonywać transakcji mniej zyskownych, za to więcej. I wielu tak robi.
Czyli skutek jest taki, że zyski stają się mniej pewne, za to koszty super pewne (obracasz więcej – płacisz większą prowizję, proste).
Kto zarabia
Ale przecież ktoś zarabia oprócz platformy bo inaczej by się to nie kręciło?
Oczywiście! Wniosek ten jest w 1000% słuszny. Na tym rynku działa (jak w wielu innych miejscach, nie tylko finansowych) stara dobra zasada Pareto (80/20). Działa nawet bardziej, to znaczy raczej brzmi ona tutaj tak: 1-5% uczestników zgarnia 95-99% zysków.
Kto zarabia? A jakże, ci którzy są lepsi – profesjonaliści, wyposażeni w wykształcenie, doświadczenie, informację i więcej (trochę) spokoju bo najczęściej „grają” pieniędzmi instytucji, a nie swoimi.
Psychologia i psychiatria
Czy coś mi sprzyja w takim razie? No, właśnie chyba nic. Poza twardymi przewagami, o czym wyżej, jesteś do tyłu także na tle mentalnym.
Umysł człowieka jest jego największym wrogiem w hazardzie, a spekulacja na foreksie jest hazardem.
Kiedy wygrywasz (oby nie na początku!) wydaje ci się, że to dlatego, że po prostu jesteś lepszy i zwyczajnie ci się należało. LOOOOL (tak wiem, dla wielu to śmiech przez łzy).
Kiedy przegrywasz, najczęściej winisz innych (ten Putin/Obama coś znowu wymyślił), ślepego pecha, albo masz zwyczajnie gorszy dzień. Dopiero na końcu (czyli nigdy) dopuszczasz myśl, że to może twoja wina, że jesteś słabszy od innych. Nie dlatego, że masz gorszy potencjał, ale dlatego, że obiektywnie są oni lepiej przygotowani.
No i co najważniejsze, wierzysz do końca w „odwrócenie karty”. Tak, nadzieja umiera ostatnia, czasem po bankructwie, rozwodzie, nawet tragediach (jeśli się przestraszyłeś to dobrze). Wiara, że się odegrasz popycha cię z przylądka „resztki racjonalizmu” na morze metafizyki i para normy. Zaklinasz rzeczywistość, chuchasz w klawiaturę i do dzieła, czas wziąć co swoje. Jak najłatwiej? Proste, podwoić stawkę! Jeden dobry ruch i nie tylko odrobisz swoje, ale i będziesz do przodu tyle ile obecnie tracisz. I co dalej się dzieje? Statystycznie przegrywasz (jakieś 3/4 przypadków – pamiętaj, że chęć szybkiego odegrania popycha do bardziej ryzykownych pomysłów). No, ale możesz i po tym się odegrać! Jak? Zwiększając stawkę jeszcze bardziej?
Pomyśl przez chwilę. Jeśli dotąd nie wybiłem ci tego wszystkiego z głowy, czytaj dalej.
Najwięcej zdrowego rozsądku
No, to może trzeba być lepszym żeby lepiej zarabiać?
Pewnie! Tylko jak to zrobić? Niżej lista „złudzeń” typowego gracza foreksowego. Postaraj się popatrzyć na nią „z lotu ptaka” może dotrze do ciebie łatwiej jaki jesteś naiwny.
1. Forexu można się uczyć i wtedy zarabiać na tych jeszcze słabszych
Można. Prawda, ale czy w rzeczywistości myślisz, że szybko nadrobisz dystans do zawodowych dealerów walutowych, którzy zjedli na tym kilkanaście, kilkadziesiąt lat: pracy, sukcesów i porażek, szkoleń, rozmów z kolegami na piwie itp.
To tak jakby ci przyszło do głowy, że możesz się nauczyć grać w tenisa i wygrywać np. Z Rogerem Federerem. Pomysł świetny! W końcu Federer zarabia na samym tenisie kilkadziesiąt mln dolarów rocznie. Na prawdę w to wierzysz, że możesz i ty?- 😉
2. Jak się bardziej postaram, skupię i przygotuję, będę zarabiać
Masz na myśli, że przeczytasz jedną książkę (np. z cyklu Forex nie tylko dla orłów), kupisz sobotnią wyborczą i w niej przeczytasz komentarz walutowy, albo zerkniesz codziennie na kursy kantorów w telegazecie i już kosisz kapustę od głupich leszczy? Powodzenia.
3. Muszę zainwestować w sprzęt i łączę bo czas i szukanie okazji jest najważniejsze
Innymi słowy zmienisz swój laptop na szybkiego PC-ta „dla gracza” i kupisz stałe łącze w neostradzie? Czy wiesz, że walczysz z zawodnikami, którzy na farmach serwerów analizują big data z kursami o wielu miejscach po przecinku? Z firmami, które przenoszą swoje serwerownie jak najbliżej serwerów giełdowych, żeby zyskać tysięczne części milisekund? Poważnie wierzysz?
4. Wiem o czymś!
Przeczytałeś coś, co pozwoli ci przewidzieć tendencję na chińskim juanie? Poważnie? W polskim tygodniku opinii, czy może w darmowej gazetce do tramwaju? Jak myślisz, czy ludzie którzy mogą zdobyć dostęp do informacji, która pojawi się oficjalnie dopiero jutro, poczekają na polski Wprost, czy Metro (bez urazy wydawcy obydwu -;))?
5. Znam wielu, którzy zarabiają!
Tak? A ilu znajomym sam naopowiadałeś że „całkiem dobrze ci idzie na tym foreksie” kiedy było zupełnie inaczej? Ilu przegranych powiedziało ci swoje historie? Może łatwiej przyswajasz filmy (bajki), niż historie z prawdziwego życia?
Tu przypomina mi się granie w pokera na pieniądze (na szczęście śmieszne -:)) w akademiku. Po każdej nocy wśród 4 kolegów podsumowywaliśmy urobek przy karcianym stoliku. Najczęściej tak to wyglądało:
A: ja dużo (~20 zł -;)) do przodu!
B: lekki plus
C: coś koło zera
D; ja też
-;)
6. Można żyć z tego, w sensie zarabiać tym na życie
Nie można. Zwróć uwagę, że ci którzy cię do tego namawiają (platformy foreksowe) nie grają na foreksie na własny rachunek, wolą jakoś strzyc tych, których nie sieją. Tak samo żaden z dealerów nie rzuca jakoś roboty i nie idzie „fishować” na swoje – idiota, marnuje się przecież, nie sądzisz?
Naprawdę w to wszystko wierzysz? To puknij się w głowę porządnie młotkiem.
Wg Saxo Bank: Większość klientów traci cały depozyt podczas gry na foreksie w ciągu pierwszych sześciu miesięcy.
W 2011 r. 82 proc. klientów korzystających z internetowych platform transakcyjnych rynku forex poniosło stratę – wynika z ankiety przeprowadzonej przez Urząd Komisji Nadzoru Finansowego (UKNF) wśród krajowych domów maklerskich.
Załóż na chwilę dla dobra własnej przyszłości, że jest to pewnie nawet bliżej 90-95% i zastanów się, czy możesz być na trwałe w tych 5-10% szczęśliwców. No, właśnie szczęśliwców? Naprawdę chcesz żyć z tego, że ktoś inny traci, czasem wszystko?
Rada końcowa
Jeśli potrzebujesz walut do spłaty kredyt, zapłaty kontrahentowi, na wyjazd wakacyjny – idź do kantoru i kup. Najlepiej do kantoru internetowego. Ale NIE SPEKULUJ na foreksie.
Zobacz ranking brokerów Forex polecanych przez portal Kurencja.com.