Ile już zapłaciliśmy za przywileje górników, a ile kosztowałaby pomoc, której nie dostaną frankowcy
Ostatnie dni obfitowały w wiele zaskakujących i mocnych wydarzeń. Najmocniejszym z nich jest: konflikt górników z rządem, a najbardziej zaskakującym: uderzenie szwajcarskiego banku centralnego w polskich frankowców.
Zaledwie kilka dni wystarczyło Polakom aby wydobyć -nomen omen- z podziemi podkłady ludzkiej złości, przerażenia i wściekłości, a jednocześnie po raz kolejny wykazać, że ludzkie odruchy polityków są najbardziej dalekie od ludzkiego postępowania.
Korespondencyjny, niespodziewany bój górników z frankowcami o pieniądze
Tak się właśnie złożyło, że w jednym czasie górnicy i frankowcy powalczyli o czołówki gazet.
Jak to zwykle bywa, walka idzie tu o pieniądze, a że są to pieniądze do życia, a media dawno weszły w epokę tabloidyzowania wszystkiego – uzyskujemy wybuchową miksturę i wybuchowy efekt: każdy Polak chyba jest już na bieżąco i ma własne, twarde zdanie, w tematach normalnie mu odległych: fedrowania wungla oraz spreadów i kursów waluty ze skrótem CHF.
Ile w tej dynamicznej, chociaż nie bezpośredniej walce zainteresowanych jest prawdy i argumentów nie podsycanych przez media i koniunkturalnych polityków? No, zobaczmy.
Analizie poddaliśmy następujące (niemal rozłączne) grupy Polaków:
- górników – (w uproszczeniu) – hołubionych przez władze PRLu, zawsze roszczeniowych, rozpieszczonych, a obecnie stale rozpieprzających budżet, a dorywczo też spokój na ulicach Warszawy. Ludzi ciężkiej, fizycznej pracy wspieranych prywatnie przez niepracujące (ale ambitne i dumne) żony, zawodowo przez niekompetentnych menedżerów z partyjnego nadania,
niepełnosprawną(przepraszam osoby niepełnosprawne!) leniwą, przerośniętą administrację, a społecznie przez zaangażowanych i walczących o jeszcze lepsze jutro swoich prywatnych portfeli związkowców - frankowców – (w uproszczeniu) – młodych dorobkiewiczów, także zblazowanych cwaniaków, którzy przechytrzyli innych więcej się ucząc, ciężej pracując, przenosząc swoje rodziny i swoje słoiki do wielkich miast, którzy przez lata śmiali się w twarz tym, którzy wzięli kredyty w złotych, ale obecnie miny im zrzedły za to na pewno wyciągną ręce po publiczne pieniądze
- beneficjentów programu Rodzina na Swoim – (w mniejszym uproszczeniu) – ludzi młodych gorzej sytuowanych, z nie największych miejscowości, chcących godnie żyć i mieszkać na swoim
Kto kogo „robi w ciula”
W sobotę 17. stycznia rząd i górnicy (reprezentowani przez oddanych im związkowców) podpisali porozumienie. Pewnie dopiero czas pokaże, co do czego się porozumiano, ale skoro panowie Duda (Piotr) i Dominik Kolorz, ale także pani premier Ewa Kopacz się uśmiechają, to przynajmniej jedna strona robi dobrą minę do złej gry…
Pani premier powiedziała w radiu 18. stycznia, że realizacja programu naprawczego dla samej Kompanii Węglowej to koszt 2,3 mld zł, tymczasem – jak mówiła – „średnio rocznie ok. 7 mld zł każdy rząd po kolei dokładał do polskiego górnictwa”.
Pan Kolorz, szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności był uprzejmy podzielić się z górniczą bracią swoim entuzjazmem zmaterializowanym w słowach: „na Śląsku w ciula nie daliśmy się zrobić”.
Czyli wszystko super, spoko majonez, coco jumbo i do przodu! Możemy chyba „liczyć” na kontynuację dotychczasowej polityki nieudolnego restrukturyzowania górnictwa oraz bardzo udolnego wychowywania górników, że nigdy nikt nic nie zrobi dopóki będą nas szantażować jak dotychczas.
Jak wygląda na papierze inwestycja w polskie górnictwo w XXI wieku przedstawia poniższa tabela. Wynika z niej, że przez 14 lat wydaliśmy (każdy z nas) 110 mld złotych (12 mld zadłużenia jeszcze nie wydaliśmy, ale przecież się nie rozpłynęło i trzeba będzie zapłacić). W tym roku już mamy „zaksięgowane” 2,3 mld zł na (późniejsze) ratowanie Kompanii Węglowej i pewnie znaczne większe koszty odsuwania w czasie decyzji i demoralizacji górników.
Ale jak mawiała Margaret Thatcher, którą jest modna wśród polskich polityków (niestety głównie jako narzędzie wycierania ust): „rząd nie ma swoich pieniędzy”. Żeby dać górnikom, musimy zabrać komuś innemu!
Przeciętny (każdy) Polak zapłacił górnictwu w latach 2001-2015 po 2 955 zł (oczywiste, ale bardziej dobitne: czteroosobowa rodzina zapłaciła niemal 12 000 zł). A każde z „osłoniętych” miejsc pracy (48,3 tys. zł od 2000 r.) kosztowało:… 2 325 052 zł. Tak! Jedno (każde) miejsce pracy ponad 2,3 mln zł.
Czyli ustalmy 2 rzeczy na pewno:
1) wszyscy robimy się w ciula
2) ponad 1,5 mln frankowców (550 tys. kredytów = rodzin x średnio 3 osoby) zapłaciło górnikom 4,5 mld zł pomocy w latach 2001-2015 (także zanim byli frankowcami)
Oczywiście, dramat zwalnianych górników to dramat tych rodzin, kooperantów, miast i regionów. Ale niezamykanie kopalń, niestymulowanie żon górników do pracy i nieprzygotowywanie gmin nic nie pomaga (problem wraca później większy) i jest nieuczciwe wobec samych górników, szczególnie tych młodszych.
Wyszczególnienie | Wielkość/wartość |
Zatrudnienie w górnictwie w 2000 r. | 148 300 |
Zatrudnienie w górnictwie w 2014 r. | 100 000 |
Ile wg Pani Premier E. Kopacz „średnio rocznie każdy rząd po kolei dokładał do polskiego górnictwa” | 7 000 000 000 zł |
-stąd; Wydatki z budżetu do polskiego górnictwa w latach 2001-2014 | 98 000 000 000 zł |
Wg Pani Premier E. Kopacz „koszt programu ratowania Kompanii Węglowej” wyniesie: | 2 300 000 000 zł |
Zadłużenie górnictwa na koniec 2014 r. | 12 000 000 000 zł |
Sumaryczny, pewny koszt ratowania polskiego górnictwa w latach 2001-2014 r. | 112 300 000 000 zł |
Średni, pewny koszt ratowania polskiego górnictwa w latach 2001-2014 r. na statystycznego Polaka | 2 955 zł |
Średni, pewny koszt z budżetu na każdego z 48,3 tys. górników którzy odeszli z górnictwa w latach 2001-2014 | 2 325 052 zł |
Frankowcy (na wszelki wypadek) łapy precz od publicznych pieniędzy!
Za każdym razem, kiedy dzieje się coś, co niepokoi frankowców zaczyna się mniejsza lub większa burza, w której padają te same argumenty:
- nie powinno się pomagać zadłużonym w CHF bo ludzie dorośli powinni odpowiadać za swoje decyzje – Racja! Chociaż rząd (nie tylko polski) pomaga innym dojrzałym ludziom: powodzianom, rolnikom, małym firmom, klientom padających SKOKów, kierowcom (nie wszyscy jeżdżą, a każdy płaci na drogi) – takie już, nieliberalne czasy
- mieli wybór, po co wybrali kredyty w CHF? – Częściowa racja – zadłużeni w walutach mogli w jakiejś skali wybrać kredyty złotówkowe, ale wielu miało zdolność kredytową tylko w niżej oprocentowanych euro, czy właśnie frankach szwajcarskich
- niech pomogą im banki, w końcu są mocniejsze a przede wszystkim „wciskały kredyty w CHF” – Częściowa racja – mimo, że kredyt jest poważną umową między poważnymi podmiotami (bank i konsument), to jednak bank jest silniejszy (co często wykorzystuje). Dodatkowo, to właśnie banki – emanacja wolnorynkowej gospodarki bardzo korzystają z pomocy publicznej – działalność ta jest reglamentowana, a więc świadomie przez Państwo ograniczana jest konkurencja (stąd 40. procentowe rentowności banków), a w razie problemów okazuje się, że każdy bank jest za duży by upaść i trzeba mu pomóc z publicznych pieniędzy…
- śmiali się ze złotówkowców, niech mają za swoje – LOL – jakby absurdalny, niedyskutowalny ten argument nie był, warto dodać jedną uwagę: to chyba objaw wielkich umiejętności złotówkowców w dziedzinie psychologii społecznej, bo ta teza, tak popularna na internetowych forach, jest wygłaszana chyba tylko przez samych złotówkowców – „drwiący frankowiec” jest znany tylko ze słyszenia;)
Te same argumenty wypłynęły 15. stycznia (dzień oświadczenia SNB o niebronieniu kursu 1,2 CHF/EUR) z tą różnicą, że:
- większa grupa frankowców w internecie żali się na swój los niż zwykle (dotychczas to inni antycypowali ich żale i, automatycznie – roszczenia) oraz;
- do karuzeli obiecanek wskoczyło więcej polityków;)
Politycy, zarówno w przypadku górników jak i frankowców zachowują się jak zwykle na wyjątkową, tylko im właściwą modłę: co by tu wymyślić, żeby słupki poparcia skoczyły, mniejsza o nasz program, czy ideologię,
Stąd np. SLD przytulił się do aktualnego hasła jestem… i na potrzeby popularności został górnikiem. To chyba rzadki przypadek – jakoś ekipa premiera Leszka Millera nie kojarzy się z obroną pracowników kopalń.
W ten sam deseń uderzył poseł Przemysław Wipler (nazywając panią premier Kopacz lawirantką, przez którą ginie Śląsk). Tak, ten sam poseł Wipler, podpora ultraliberalnej (kolejnej, tej co to dopiero będzie, partii JKM). Człowiek, którego większość Polaków poznała stąd, że po pijaku pobił Policję (po jakimś czasie wyszło na jaw, że być może to jego pobito, nie wiadomo) .
Na koniec PIS (walczący normalnie z ukrytą opcją niemiecką na Śląsku) walczył o dobro polskiego górnictwa oraz przypomniał sobie, że frankowców jest dużo, znaczy mają dużo głosów.
Rząd też „myśli o pomocy dla frankowców”
Żeby była jasność, pomocy publicznej dla frankowców nie będzie – wystarczy, że kurs się uspokoi i pojawi się inna padlina polityczna. Ale pobawmy się przez chwilę w hipotetyczną analizę ile kosztowaliby (chociaż nie będą) Polaków frankowcy. Wyliczenia w kolejnej tabeli.
Z analizy wynika, że ewentualna pomoc wszystkim frankowcom kosztowałaby (przy utrzymaniu obecnych kursów walut) rocznie 1,7 mld zł, przez 20 lat do spłacenia wszystkich kredytów: 34,3 mld zł. Kupa kasy, bez dwóch zdań. Trzy razy mniej niż za górników, ale i tak BARDZO dużo. Warto mieć to na uwadze i nie obiecywać złudzeń, będąc politykiem.
Wyszczególnienie | Wielkość/wartość |
Liczba kredytów w CHF na 14.01.2015 | 550 000 |
Średnia wartość kredytu CHF 14.01.2015 przeliczona na PLN | 300 000 zł |
Wysokość średniej raty kredytu w CHF na 14.01.15 przeliczona na PLN | 1 300 zł |
Wysokość średniej raty kredytu w CHF na 16.01.15 przeliczona na PLN (wzrost kursu PLN/CHF o 20% z 3,50 na 4,20) | 1 560 zł |
Hipotetyczny koszt dopłaty z budżetu do wyższej raty kredytów w CHF rocznie | 1 716 000 000 zł |
Hipotetyczny koszt dopłaty z budżetu do wyższej raty kredytów w CHF przez 20 lat | 34 320 000 000 zł |
Średni, hipotetyczny koszt dopłaty z budżetu do wyższej raty kredytów w CHF w latach 2015-2035 na statystycznego Polaka | 903 zł |
Średni, hipotetyczny koszt z budżetu na każdy z 550 tys. kredytów CHF w latach 2015-2035 | 62 400 zł |
Rodzina „na swoim” i Dom dla Młodych
Każdy złotówkowiec, który tak piętnuje pomysły pomocy frankowcom powinien mieć na uwadze, że polskie państwo pomaga zadłużającym się w złotówkach na mieszkanie, a dotąd (i wg nas tak pozostanie) nie dało ani 1 złotówki na żadnego z frankowców.
Jak ta pomoc do kredytów hipotecznych w złotówkach wygląda? Państwo dopłaca do kredytów w programie Rodzina na swoim i pomada zdobyć Dom dla Młodych. Wyliczenie do dopłat w programie RnS prezentuje poniższa tabela.
Budżet Państwa wydał albo wyda na RnS blisko 7 mld zł. Ruszył też program MdM, którego koszty pewnie będą podobne, wówczas, teoretycznie koszty te wyniosą niemal 14 mld zł.
Wyszczególnienie | Wielkość/wartość |
Liczba kredytów objętych wsparciem w ramach programu Rodzina na Swoim | 181 563 |
Wydatki budżetu na sfinansowanie programu RnS powinny się mieścić w przedziale 6 083 mln zł – 7 823 mln zł, średnio: | 6 953 000 000 |
Średni, pewny koszt programu RnS na statystycznego Polaka | 183 zł |
Średni, pewny koszt z budżetu na każdy z 181 563 kredytów programu RnS | 38 295 zł |
Teoretyczny koszt programów Rodzina na Swoim i Mieszkanie dla Młodych (założono, że koszty MdM będą równe RnS) | 13 906 000 000 zł |
Podsumowanie
Przez tych parę dni od 15. stycznia przelało się wiele słów, gróźb, obietnic, pewnie czasem łez. Fakty jednak są takie, że rząd (czyli my) pomaga górnikom (112 miliardów złotych) i pomaga zadłużonym w złotówkach (kilka, kilkanaście mld zł). Frankowcom dotąd nie pomagał i pewnie nie pomoże (bo nie będzie musiał).
Ilustruje to poniższy wykres, gdzie tylko środkowy słupek (zadłużeni CHF) jest hipotetyczny – oni pomocy nie dostali i nie dostaną:
Wykres. Pomoc i hipotetyczna pomoc publiczna dla różnych grup
Frankowcy „sprytnie” kupili swoje mieszkania za kredyty w CHF, chcąc „mieć lepiej” (niż inni!). Płacą za te kredyty swoją ciężką praca, sprytem i podejmowanym ryzykiem w pracy i biznesie. Środki z kredytów poszły do deweloperów i wykańczających mieszkania, sprzedających sprzęt RTV-AGD itd. Czyli wróciły do gospodarki, były podatki na wiele mniej, lub bardziej uzasadnionych celów.
Nie poszły na czystą konsumpcję i degustację (ani ich leczenie w publicznej służbie zdrowia), żony (i mężowie) frankówców najczęściej muszą nadal pracować na mieszkaniowe gniazdko. Będą teraz musieli bardzie się starać, bo raty wzrosną (na razie o 20%).
Wszyscy ci, którzy dużo przejedli i przejadają (czasem o tym nie wiedząc!), w tym górnicy, kredytobiorcy złotowi, politycy mogliby pokusić się większy obiektywizm i szacunek. Nie gorączkujcie się też niepotrzebnie, pomocy dla frankowców nie będzie.
A może by tak nie pomagać nikomu? Byłoby mniej zawiści, patologii i polityków przy paśniku.