Przyszłość kantorów online – co nas czeka na rynku wymiany walut w internecie
Masowa, internetowa wymiana walut na rynku prywatnym (B2C) jest wyłącznie polskim wynalazkiem i fenomenem rynkowym.
Jego rozwojowi sprzyjał splot kilku czynników gdzie indziej nie występujących, przynajmniej nie w takiej skali i nie razem.
Mowa tutaj przede wszystkim o:
- wysokim wolumenie kredytów denominowanych w walutach,
- dużej populacji kraju (osoby prywatne, firmy) z własną, odrębną walutą oraz
- masowej emigracji zarobkowej.
Każdy z tych czynników oddzielnie wygenerował potrzebę wygodnej i masowej wymiany złotych na waluty albo odwrotnie. Wystąpiwszy razem wywołały w Polsce lawinę kantorów internetowych i platform społecznościowej wymiany walut oraz ich obrotów.
Liczba działających ekantorów i platform w połowie 2015 r. sięga pięćdziesięciu, ale występuje na nim znaczna koncentracja – szacujemy, że nawet przeszło 3/4 obrotów należy do Currency One (marki InternetowyKantor.pl i Walutomat) oraz Cinkciarz.pl.
Łączne obroty całego rynku internetowych kantorów i platform powinny w tym roku wynieść 25-30 mld zł.
Czasy są też wyjątkowo niepewne, co akurat dla rynku walutowego jest wyjątkowo dobrą pożywką.
Wojny walutowe jako podstawowy tryb zarządzania konkurencyjnością gospodarki na początku XXI w, ucieczka do walut „bezpiecznych”, konflikt na Ukrainie, ewentualne Grexit i Brexit – wszystko to sprawia, że rośnie rozchwianie rynków oraz suma transakcji i dochodów operatorów rynku walutowego.
Rosnący i bardzo dynamiczny rynek, który wydaje się mieć tylko świetlaną przyszłość przyciąga niemal co miesiąc zupełnie nowych graczy (start-upy), ale także składania tuzów tradycyjnej wymiany walut – banki do rozważań jak ugryźć kawałek (kawał) z coraz większego tortu i nie skanibalizować przy tej okazji ich konwencjonalnych, wysokomarżowych usług wymiany walut.
Ale mimo że szans i jasnych perspektyw nie brakuje, na kantory internetowe i platformy online czyha też cała masa zagrożeń.
Ryzyka i zagrożenia przed branżą internetowej wymiany walut
Niedawno rozesłaliśmy do kantorów dostępnych na stronach naszej porównywarki ankietę z pytaniami odnośnie przyszłości. Wśród otrzymanych odpowiedzi na pytania dotyczące zagrożeń przewijają się typowe, dobrze znane kwestie: wejście do strefy euro czy trudne do przewidzenia działania banków.
Euro – strach ma wielkie oczy
Jeśli chodzi o ewentualne wejście Polski do grona krajów Eurolandu to jest to zagrożenie tyle istotne co niekonkretne.
Obecnie euro odpowiada za połowę wszystkich transakcji w kantorach internetowych i naturalna eliminacja tej pary walutowej znacznie ograniczyłaby rozmiary biznesu e-wymiany walut.
Jednocześnie wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że perspektywa przyjęcia przez Polskę wspólnej waluty nie jest ani szybka ani klarowna.
Co więcej klimat dla tego przyjęcia nie poprawia się (coraz więcej Polaków ma wątpliwości albo wręcz wyraża niechęć przed pozbyciem się złotego jako krajowej waluty), a niedawne i obecne problemy krajów Eurolandu jeszcze te obawy podsycają.
Również prognozy polityczne wskazują, że rządzący w najbliższych latach nie będą wywodzić się z euroentuzjastów. Wszystko to powoduje, że przyjęcie euro raczej nie jest problemem dla kantorów internetowych na bliską ani średnią przyszłość.
Banki – nadgryźć i mieć walutowe ciastko
Banki działają na rynku walutowym od zawsze.
To one najwięcej zarabiały na kredytobiorcach walutowych i one najwięcej straciły z wejściem w życie ustawy antyspreadowej (umożliwiła klientom bezkosztowe spłacanie kredytów walutami zakupionymi poza bankami).
Przez długi czas banki lekceważyły rosnący rynek prywatnej wymiany walut w internecie, albo, co jest bardziej prawdopodobne, trzymały kciuki aby rynek ten nie rozwijał się za szybko, a one mogły nadal realizować swoje wysokie spready na tabelach, nisko marżowe usługi dozując jedynie największym, biznesowym klientom.
Wyłom w tej postawie banków pierwszy zrobił Alior Bank, który uruchomił swój własny kantor internetowy. Długo nie pojawiali się naśladowcy, kolejnym bankiem, który otworzył kantor był Meritum Bank, ale w percepcji rynku szybko przestał istnieć bo Meritum Bank został wchłonięty przez Alior.
Ostatnio jednak przybywa kantorowych inicjatyw ze strony banków. O planach otwarcia kantoru online w III kw. br. mówią przedstawiliście BZ WBK, a Raiffeisen przed uruchomieniem swojego start-upu powstrzymują tylko względy formalne.
Cały czas nad rynkiem wisi też widno stworzenia platformy wymiany walut zapowiadanej przez Giełdę.
Ale zapytane przez nas kantory wśród zagrożeń ze strony banków nie wymieniają na pierwszym miejscu jawnej konkurencji w walce o internautów zainteresowanych wymianą walut. Sygnalizują za to mniej lub bardziej otwartą niechęć banków do współpracy z niezależnymi kantorami, która przejawia się w ograniczaniu możliwości zakładania i prowadzenia rachunków walutowych oraz awaryjnego uzupełniania stanów walutowych.
Inne zagrożenia
Mimo że kantory internetowe nie wymieniają ew. przewalutowania kredytów walutowych na złote jako zagrożenia, to w rzeczywistości takie ryzyko istnieje.
Przed nami kampania wyborcza do parlamentu i jej skutkiem może być powstanie rządu, który będzie skłonny zaadaptować pewne doświadczenia węgierskie (gdzie właśnie przewalutowano kredyty). Albo przynajmniej zobaczymy festiwal populistycznych pomysłów, wśród których te mające na celu ulżenie kilku milionom zadłużonym w walutach i ich rodzinom mogą stanowić pokusę nie do odparcia dla polityków. Część z tych obietnic może zostać zrealizowana po wyborach bez względu na ostatecznego ich zwycięzcę.
Branża kantorowa zdaje się nie dostrzegać też bardziej odległych, ale być może też bardziej rewolucyjnych kwestii.
Przede wszystkim należy mieć na uwadze, że prawdopodobnie stoimy przed bardziej zasadniczymi zmianami co do używanych środków płatniczych.
Być może już niedługo nie będziemy korzystać z tradycyjnych pieniędzy a wymienimy je na bitcoiny, czy inne waluty cyfrowe. To cały czas mglista i niepewna perspektywa, ale wydaje się, że tradycyjnym instytucjom finansowym coraz ciężej będzie uzasadnić np. koszt przelewu 1 mln $ z USA do Japonii na poziomie 2 proc. (20 tys. $), kiedy w rzeczywistości jest to jedynie zapis księgowy pomiędzy komputerami podłączonymi do Internetu…
Technologia łańcucha bloków, z której wywodzą się krypto waluty umożliwi przesył aktywów finansowych tak łatwo i szybko jak obecnie przesyłamy e-maile, przy niskim koszcie i bez względu na odległości.
Jak widać, zagrożeń i ryzyk nie brakuje. Jednocześnie każdy z wymienionych problemów można też przekuć na swoją korzyść, czy to wyprzedzając pewne tendencje, czy przynajmniej lepiej znosząc trudności niż bezpośrednia konkurencja.
Ale ewidentnych szans przed branżą kantorów online też nie brakuje, przeciwnie – jest ich całkiem sporo chociaż na ich temat będzie nieco krócej bo są bardziej oczywiste i uniwersalne.
Szanse i możliwości
Przede wszystkim szansą (a w zasadzie pewnikiem, gwarancją) jest dla kantorów internetowych niemożliwa do zatrzymania tendencja do przenoszenia wszelkich usług do internetu. To taki truizm, ale mający praktyczne biznesowe znaczenie dla operatorów e-wymiany, jeśli weźmiemy pod uwagę, że nadal tradycyjne kantory realizują kilkukrotnie wyższe obroty od internetowych.
Kolejną uniwersalną tendencją powinna być rosnąca globalizacja działalności gospodarczej. Dzisiaj nawet jednoosobowy przedsiębiorca z Polski może prowadzić międzynarodowy biznes o ile ma komputer, internet, trochę wiary w siebie i skłonności do ryzyka.
A jeśli mowa o polskich firmach, to powinniśmy zakładać upowszechnianie się postaw przedsiębiorczych, skłonności do otwierania firm i działania w biznesie, co również przyczyni się pośrednio do wzrostu popytu na usługi kantorów online.
Tak samo popyt na waluty będzie rósł wraz z częstszymi wyjazdami zagranicznymi Polaków, w celach biznesowych i prywatnych.
Na samy końcu, trzeba pamiętać, że rynek wymiany walut w internecie jest bardzo młody i dynamiczny, prawdopodobnie będzie nadal stwarzał szanse, których jeszcze nie dostrzegamy. Będą powstawać nowe produkty, a część potrzeb ujawni się dopiero po jakimś czasie.